Święty Leonard jest patronem położnych, dobrego porodu,
więźniów, jeńców, chorych i zagrożonych napadem. Do jego atrybutów należą
kajdany i łańcuchy.
W Polsce kult św. Leonarda w średniowieczu
był szczególnie żywy. Świadectwem tego są najstarsze kościoły jak np. krypta
św. Leonarda w katedrze wawelskiej. W Garbowie (archidiecezja lubelska) do dzisiaj obchodzi się odpust ku czci św. Leonarda. Święty posiada tam swój
ołtarz, w którym jest jego obraz (XX wiek) na którym święty ma na sobie srebrną suknię. Leonard w stroju opata trzyma kajdany. Dookoła widoczne są postacie modlących się do niego o wstawiennictwo do Boga.

Ku czci św.Leonarda wystawiono mnóstwo
kościołów i kaplic. W czasie wypraw krzyżowych jego kult wzrósł jako patrona
jeńców wojennych.
Rycka kapliczka, od której nawet cała ulica była nazwana ulica św. Leonarda, była ufundowana przez ryckich parafian po roku 1918, podobno
przy dużym współudziale braci Jana i Henryka ŁAGOWSKICH. Kapliczka jest murowana i otynkowana. Początkowo była
ogrodzona tak jak i cały park drewnianym płotkiem. W kapliczce była umieszczona figura świętego aż do roku 1926. W czerwcu tego roku miało miejsce w Rykach pewne zdarzenie, które według ryckich Żydów, nieomal nie skończyło się pogromem. Jak wspominała moja mama, pewnego dnia idąc z koleżankami ze szkoły, była świadkiem, jak jeden
z ryckich Żydów ściągnął laską stojącą w kapliczce figurę, która się rozbiła o ziemię. Według
relacji księdza JOKSZTA podobno jeszcze ją rozdeptał nogami. Ten fakt
zbezczeszczenia figurki świętego oczywiście spowodował w Rykach falę antyżydowskich wystąpień. Tak wspomina to zdarzenie Żyd Towia STANISŁAWSKI, który wtedy uczył się w
chederze Mendla BARANAOWERA:
„Pewnego
dnia, podczas nauki wszedł do chederu sąsiad i poszeptał coś rebemu do ucha.
Rebe od razu polecił zamknąć Gemarę i powiedział, że możemy iść do domu. Po
jego poważnym wyrazie twarzy poznaliśmy, że stało się coś ważnego, lecz nie
wiedzieliśmy co.
Dopiero potem okazało się, że jeden myszygene 1, Żyd rozsiekał figurę Jezusa na krzyżu, stojącą przy
ulicy, którą chodziliśmy do domu. Idąc tamtędy, widzieliśmy, jak zdenerwowani
goje się tam gromadzą. Poszliśmy do domu inną drogą, przez pasternik. Na rynku
zobaczyliśmy pozamykane okiennice sklepów. W miasteczku panowała atmosfera jak
w przeddzień pogromu. Żydzi pozamykali się w domach, drżąc ze strachu, czekali
na cud.
W miasteczku był stary ksiądz, który wyszedł
do gojów i wytłumaczył im, że grzech jednego obłąkanego Żyda nie spada na
wszystkich niewinnych Żydów. Trochę to ostudziło rozpalone głowy, ale i tak
zbito ojca obłąkanego Żyda. Policja ledwie co go obroniła, przed rozszalałym
tłumem.
W nocy przyjechało pociągiem
do Ryk kilkunastu Żydów. Nie wiedząc nic o zajściu, szli szosą ze stacji do
miasta. Zostali napadnięci i poważnie zbici.
W sobotę rano chrześcijanie
urządzili figurze „pogrzeb”. Atmosfera w miasteczku były pełna strachu. Żydzi
unikali przebywania na ulicy. Modlili się w bejt-midraszu. My modliliśmy się
wcześnie rano w minjanu w mieszkaniu Lejbla PULIDAWKERA, aby nie pokazywać się
na ulicy, gdzie odbywała się procesja z udziałem chłopów z sąsiednich
wsi.
Dzięki interwencji gminy
żydowskiej z Garwolina przyjechały posiłki policji i tak uniknięto
pogromu”.2
Po tym wydarzeniu rozbitą figurę św. Leonarda zastąpiono obrazem świętego, który pozostał tam przez wiele lat. Przedstawiona na obrazie postać była w bardzo ciemnej tonacji. Z wyjątkiem infuły i pastorału, z trudem można było poznać postać samego świętego. Jako dzieci, właśnie ze względu na te widoczne atrybuty nazywaliśmy tę postać Świętym Mikołajem. Z czasem obraz ulegał zniszczeniu i za czasów ks. PIOTROWSKIEGO obraz zastąpiono figurką Matki Boskiej. Podobno obraz św. Leonarda znajduje się obecnie w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach.
Przed kapliczką św. Leonarda odbywało się wiele uroczystości. Była ona także jedną ze stacji procesji Bożego Ciała. W latach 50 uprzywilejowanymi do dekorowaniem tej właśnie stacji byli kupcy i przedsiębiorcy tzw. prywaciarze: rodziny
ŚWIDERSKICH, WALCZAKÓW, BADUCHOWSKICH.

Uroczystość prze kapliczką w latach 50. Tłumy klęczące
aż na ulicy. Widoczne drzewo po lewej stronie zdjęcia to jedna z akcji rosnących
na chodniku, którymi była wysadzona ulica Warszawska. Zdjęcie zrobione z balkonu
pp. CYMBALSKICH
Kapliczka
w latach 70
Kapliczka była do chyba lat 60 obrośnięta krzakami
śnieguliczki białej, tworząc około niej nieformowany żywopłot. Krzaki usunięto w
czasie budowania murku wokół parku. Na górze w trójkącie był wizerunek baranka,
który po wielu malowaniach wapnem, zupełnie stracił swój kształt.
Baranek, symbol
niewinności, czystości. „Oto
Baranek Boży, który gładzi grzech świata” – oznajmia Jan, wskazując na Jezusa.
****
Kaplica Św. Leonarda bez wizerunku samego Świętego to trochę niezwykłe. Dzisiaj ze zdobyciem figury świętego nie powinno być problemem. Oferta figur świętych na rynku jest bardzo szeroka. Niech kapliczka św. Leonarda będzie wyraźnie kapliczką św. Leonarda.
Dziękuję Tadeuszowi CYMBALSKIEMU za udostępnienie zdjęcia.
Więcej udokumentowanych informacji na temat kapliczki można znaleźć w książce Krystiana PIELACHY Dzieje Parafii w Rykach. Ryki 2008
1 Myszygene. To spolszczona wersja słowa z
jidysz meszuge (od hebrajskiego
meszug(g)a = wariat, pomylony, obłąkany, szalony). W Rykach Polacy wymawiali to słowo mysigne.
2 Ichcok Towia Stanisławski Nauczyciele.Mendel Baranower https://www.jewishgen.org/yizkor/ryki/rykp000.html