Doktor Abram
EKSTERMAN urodził się w 1935 roku w Rykach jako syn Jankiela i Liby z domu
Rubinsztajn. Matka spokrewniona była z urodzoną w Krakowie Heleną
Rubinsztajn. Ekstermanowie mieszkali w Rykach w jednym pomieszczeniu, przy
rynku. W kwietniu 1939 cała rodzina wyemigrowała do Brazylii. Abraham wkrótce
osierocony przez rodziców, wychowywał się w rodzinie niemieckich emigrantów. Od
młodych lat pracował zarobkowo, wykonując kolejno różne zawody. W
czasie studiów pracował jako dziennikarz i to wtedy udało się mu
zdemaskować pewnego niemieckiego zbrodniarza wojennego, który pracował jako
zawodowy nurek. Abram ukończył medycynę w 1959 roku oraz studia podyplomowe: psychiatrię,
psychoanalizę i psychosomatykę. Od 1962 wykłada i pracuje nad rozwojem medycyny psychosomatycznej
w Brazylii. Był założycielem i przewodniczącym Brazylijskiego Towarzystwa
Psychosomatycznego. Często zapraszany z odczytami z dziedziny medycyny
psychosomatycznej na konferencje naukowe w Brazylii i po świecie. Członek
Międzynarodowego Towarzystwa Psychoanalitycznego, Międzynarodowej Szkoły
Medycyny Psychosomatycznej i Międzynarodowej Federacji Psychoterapii. Obecnie
jest dyrektorem Centrum Medycyny Psychosomatycznej w szpitalu Santa Casa oraz
profesorem psychologii medycznej i antropologii w Szkole Medycznej Souza
Marques w Rio de Janeiro. Jest autor wielu publikacji z zakresu psychologii medycznej,
psychosomatyki, nauczania medycyny i psychoanalizy. Mieszka w Rio de Janeiro
W
maju 2006 odbywa się w Czechach światowa konferencja z okazji 150 rocznicy
urodzeń Zygmunta Freuda. Doktor, który pracował właśnie nad swoją nową książką „Interludios
em Veneza“ przyleciał do Pragi z Wenecji. 3 maja 2006 roku spotykam
doktora na lotnisku. Jedziemy do hotelu a potem na Stare Miasto. Doktor
opowiada mi o sobie, chce rozmawiać o Rykach. 
Doktor (na zdjęciu najmniejszy) z siostrą, bratem i dziadkiem na grobli koło stawu Skalskiego. W tle zabudowania na Borku. Z Ryk pamiętam bardzo mało.
Miałem przecież wtedy tylko 3 – 4 lata. Pamiętam mroźną zimę. Kopano tunele w
śniegu w których chodziliśmy. Mieszkaliśmy w jednym pokoju. Na środku stał
piecyk z długą rurą“ „Patrz“ doktor zawinął rękaw, kiedy
siedzieliśmy przy obiedzie, „te blizny to pamiątka po tamtym ryckím piecyku.
Rano przy śniadaniu, dowiedziałem się, że ma
dla mnie niespodziankę. I że „niespodzianka“ mówi po polsku. Znów
pojechaliśmy na Staroměstské Náměstí. Czekał na nas dr. Zvi Lothane.
Profesor psychiatrii, psychoanalityk Amerykańskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego,
historyk, filozof i erudyta. Psychiatra z New Yorku urodzony w
Lublinie. A więc prawie nasz rodak! Wojnę przeżył w Rosji jako mały chłopiec.
Ze strzępków gazet dowiadywał się co się aktualnie działo na świecie. Po wojnie
wrócił z matką do Polski następnie emigrował do Izraela. Stamtąd do USA
 W towarzystwie dwóch psychiatrów czułem, że
jestem w dobrych rękach...
|