Możliwe, że dla wielu
nazwa ochronka może kojarzyć się z firmą ochroniarską. Jedno z „starszych” zdjęć budynku przedszkolnego. Po lewej stronie wychowawczyni NN. Po prawej stronie pani KUCHNIOWA, możliwe że ze swoim synem Tomkiem na ręku. Rycka ochronka, czyli pierwsze powojenne przedszkole powstało w zbudowanym jeszcze
przed wojną domu pp. SIEMIŃSKICH na rogu dzisiejszych ulic Warszawskiej i Słowackiego. Na placu
przedszkolnym stały dwa budynki. Budynek główny miał dwa pokoje i małą kuchnię. Drugi
stojący
nieco wyżej, w kierunku dzisiejszej Alei Spacerowej o obrysie kwadratu, służył jako magazyn różnych sprzętów i był na
tyle ciekawy, że zbudowany był z tak zwanego muru pruskiego. Na podwórko przedszkola
wchodziło się furtką lub bramką od ulicy Warszawskiej, obok nieistniejącego już
białego mostku. Główne wejście było przez ganek. W ganku były wieszaki na woreczki z butami oraz stały nasze... nocniki. Jak wiadomo, przedszkole wywołuje u dzieci różne emocje: jedne maluchy je lubią inne nie za bardzo. Były dzieci, które zachowywały się wobec innych agresywnie. Mnie się w przedszkolu ogólnie podobało z wyjątkiem białej kawy z fusami. Do przyjemnych zdarzeń nie należały także chwile, kiedy z gumki odpięła się pończocha i spadała na kostkę i trzeba było chodzić z takim obwarzankiem tak długo, aż pani wychowawczyni pomogła gumkę znów przypiąć. Niech żyje 1-maja!Na rogu drabinki siedzi Janusz ZARĘBA. Nad nim machający flagą Tomek KUCHNIO Dni upływały na zabawach, grach sportowych i ..wieszaniu się na siatce ogrodzenia pod starymi kasztanami, i obserwowaniu przejeżdżających pojazdów, i tego, co działo się na na ulicy . Naprzeciwko, w lecznicy weterynaryjnej, którą kierował dr BABIK, również się wiele działo i było się czemu przyglądać. W tle stary kasztan a dalej lecznica weterynaryjna, później rozlewnia wód gazowych. Przed lecznicą złożone płyty chodnikowe przygotowane dla nowo budowanej ulicy Kościuszki (dawniej ul. Nowej). Po prawej stronie w oddali powstający pierwszy rycki blok mieszkalny przy ulicy Poniatowskiego. Wychowawczynie p. Wacława KMIECIAK i p. Leokadia PILZAK. Po pierwszomajowym pochodzie chyba w roku 1954, na podwórku przedszkolnym pojawił się nowy obiekt. A tamten pochód majowy był wyjątkowo spektakularny. Gospodarstwo Rybackie prezentowało się najlepiej. Na jednej przyczepie, wypełnionej wodą i ciągnionej przez traktor, ubrany w strój rybacki pan Wacław GŁODEK, łowił prawdziwe karpie. Na drugiej przyczepie jechał piękny drewniany domek ogrodzony płotkiem i stojącymi za nim słonecznikami. I właśnie ten domek został podarowany później do naszego przedszkola. Umieszczono go między budynkiem głównym a magazynem z pruskiego muru. Historycznym i światowym wydarzeniem w czasie mojego pobytu w przedszkolu był 6 marca 1953 roku. Panie
wychowawczynie zgromadziły nas wszystkich przy odbiorniku radiowym, aby
wysłuchać komunikatu o śmierci
Józefa STALINA: W pierwszym rzędzie Andrzej DĄBROWSKI i Andrzej CIEŚLA. Rok 1957. Klasa 2A. Wychowawczyni p. Stanisława CELEJOWA. W tle staw Buksa. Kiedy w roku 1955 odchodziliśmy z przedszkola do pierwszej klasy szkoły podstawowej, otrzymaliśmy tzw. wyprawkę. A to: drewniany piórnik, pamiętnik do zbierania wpisów wierszyków koleżanek i kolegów i o ile dobrze pamiętam to jeszcze dostaliśmy i kredki. Kiedyś było bardzo łatwo dzieci zadowolić. Dzisiaj jest to o wiele trudniej. Dziękuję Mieczysławowi Szczepaniakowi i Januszowi Zarębie za udostępnienie zdjęć. |