„Czy świat był zawsze,czy ma granice, Czy
się rozszerza niezmiernie Gdzie
są niebieskiej straży stanice By
prawa spełniały się wiernie?”
Henryk
KIELISZEK urodził się 13.09.1910r. w Urzędowie, syn
Jana i Katarzyny z d. Niemirowskiej. Ojciec Jan był przez wiele lat leśnikiem w Rudkach pow. Kraśnik a następnie pomocnikiem w kancelarii sądowej Sądu Okręgowego w Siedlcach. Henryk w 1926 roku rozpoczął naukę w Gimnazjum oo. Salezjanów w Różanymstoku koło
Grodna a ukończył w 1933 roku.
W
rzędzie maturzystów drugi z lewej Henryk KIELISZEK. Siódmy od prawej jego
rodzony brat Marian KIELISZEK.
Komisja egzaminacyjna od lewej: prof. St. KRÓLIKIEWICZ, prof. A. CZARNECKI, ks. prof. W.MICHAŁOWICZ,
ks. dyrektor. dr Ignacy ANTONOWICZ, ks. prof. M. MASSALSKI, ks. prof. KAMPA, prof. St. KRÓLIKIEWICZ, prof. E.STACHAK (Należy
tutaj wspomnieć jak tragiczne losy spotkały niektórych z tego grona
nauczycielskiego. Przewodniczący dr. Ignacy ANTONOWICZ zginął zaszczuty psem w obozie w Oświęcimiu. Ks. W. MICHAŁOWICZ
powieszony w Dachau. Ks. MASSALSKI dyrektor
szkoły salezjańskiej w Łodzi za tłumaczenie książki bpa Fultona J. Sheena pt.
“Czy warto żyć ?” został skazany przez sąd komunistyczny 3.02.1962 r. na trzy
lata więzienia i 4 tys. zł grzywny – karę zawieszono z powodu podeszłego wieku). Służbę
wojskową odbył Henryk KIELISZEK w osławionym w walkach w 1920 roku 76 Lidzkim
Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, który w latach 1933-35 stacjonował w Grodnie.
W latach 1935-1939 studiował na
Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego.
Jako student w Warszawie
W czasie wojny, w latach 1939-1943 pracował
w Powiatowym Zarządzie Drogowym w Puławach jako tłumacz jęz. niemieckiego m. in. przy odbudowie mostu na Wieprzu. Kiedy
w roku 1944 za sprawą ks. FRELKA powstało
ryckie gimnazjum, jednym z pierwszych nauczycieli był właśnie bardzo lubiany
przez uczniów prof. Henryk KIELISZEK, który uczył fizyki i chemii, a także czasem
biologii.
Okres komunistycznej demokracji i stalinizmu był bardzo trudnym tak dla nauczycieli jak i dla uczniów. Nowe władze przebudowywały całe szkolnictwo nie tylko pod względem organizacyjnym ale przede wszystkim pod względem ideowo-wychowawczym. Jak widać na zdjęciach nie brakowało wtedy i w ryckim gimnazjum komunistycznej propagandy...
Komisja egzaminacyjna. Od lewej: J.KRÓLIKOWA. H.KIELISZEK ,dyr. J.ŁOSKI, R. MAKULEC, J. GAWROŃSKA

Uczniowie, którzy uczęszczali do gimnazjum, czy potem do liceum doskonale zapamiętali prof. KIELISZKA
jako niezwykłego nauczyciela i na pewno do dzisiaj go wspominają. Znany był między innymi z tego, że posługiwał
się swoją własną skalą ocen uczniów. Na przykład ”trójka z plecakiem” albo „wpół
do czwórki” to było 3+. Profesor miał bardzo swoisty i dowcipny sposób wyrażania poglądów. W gorącym sierpniu 1968 roku, kiedy ciągnęły sowieckie samoloty nad
Czechosłowację, a kocką szosą jechały z sowieckich kołchozów archaiczne pojazdy
z benzyną na Pragę, spotkałem profesora, który jak zawsze uśmiechnięty odbywał
swój spacer po mieście. Zaczęliśmy rozmowę o „wielkim pożarze” w Czechosłowacji. „No tak” powiedział
profesor ”ale tam się najechało już tylu strażaków!”.
W 1962
roku Henryk KIELISZEK został zwolniony z pracy w liceum i po krótkim okresie pracy w Powiatowej
Radzie Narodowej w Rykach jako inżynier fitosanitarny znów podjął pracę jako nauczyciel fizyki i chemii w Szkole
Podstawowej w Trojanowie, gdzie pracował aż do przejścia na emeryturę. Należał do ZNP i PAX-u. Najlepiej charakteryzuje postać prof. KIELISZKA wspomnienie jego syna, Tomasza:
„Mój
ojciec był na pewno typem intelektualisty. Najczęstszy obraz, jaki mi się z nim
kojarzy, to pochylony nad lekturą książek lub czasopism, na które wydawało się
u nas dużo pieniędzy. W domu były roczniki przedwojennych czasopism: „Przyroda
i technika”, „Przewodnik Katolicki”. Ojciec prenumerował też „Przyrodę Polską”,
„Chrońmy przyrodę ojczystą”, „Wszechświat”, przez pewien czas „Problemy”; była
też zawsze – odkąd pamiętam – „Kobieta i życie”. Nawet „Łowiec Polski”, chociaż
myśliwym nie był. W soboty kupowało się „Słowo Powszechne”. Interesował się też
radiotechniką, nawet radio sobie zrobił, takie kryształkowe, bez wzmacniacza,
ale można było coś usłyszeć. Kupował książki z tej dziedziny, ale też z innych:
przyroda, zwłaszcza ornitologia, archeologia, obyczajowe, podróżnicze,
teologiczne, albumy ze zdjęciami przyrody.
Zajmował się też fotografią, były to głównie zdjęcia przyrodnicze, poza tym:
osoby, dom, rodzina.
Znał
dobrze niemiecki, trochę gorzej francuski, angielski, rosyjski. Ze szkoły:
grecki, łacina. Dlatego czasem ludzie przychodzili z dokumentami po niemiecku
do przetłumaczenia. Kiedyś policja przyjechała z obcokrajowcem, który
przekroczył przepisy, prosząc ojca o wystąpienie w roli tłumacza. Porozumieli
się po angielsku.
Druga dziedzina jego zainteresowań
to ogród. Sprowadzał dużo różnych krzewów i roślin z różnych szkółek. Przez
pewien czas nawet była przy domu hodowla róż i wiele osób przychodziło, aby
kupić kwiaty. Lubił wycieczki do lasu, na grzyby. Był bardzo wrażliwy na czystość języka polskiego. Nie
lubił, gdy ktoś zamiast polskiego wyrazu używał zwrotów obcojęzycznych, nawet
pisał w tej sprawie do różnych redakcji (a samo słowo „redakcji” w tym zdaniu
też by napisał w dawnej formie, czyli „redakcyj”, bo chodzi o liczbę mnogą).
Skreślał takie słowa, albo poprawiał ołówkiem, w czytanych gazetach. Dużo czytał, ale i pisał. Zapisywał
swoje myśli na różnych, często przypadkowych kartkach papieru, zazwyczaj
ołówkiem, krytycznie o teorii ewolucji, marksizmie. Na pewno nauczyłem się od
niego niezależności myślenia. Pamiętam, jak mi kiedyś tłumaczył względność
punktu widzenia: „mówimy, że wodór się pali, ale gdybyśmy żyli w atmosferze
wodorowej, to ten wodór paliłby się tylko tam, gdzie byłby tlen, a więc można
by powiedzieć, że tlen się pali”. W sumie na pewno był człowiekiem
dobrego serca o szerokich horyzontach intelektualnych, a przy tym mającym
uzasadniony i wyraźny światopogląd.”.
Czy ludzie kiedyś odpoczną sobie Poznawszy całość i siebie? Czy skupiać będą wzrok pytający Na słońcu, ziemi i niebie?
Nie wiemy tego, lecz w
każdej minucie Możemy prostą iść drogą. I w tym mieć zawsze swoją
pełnię życia, A gwiazdy nam tylko
pomogą.
Prof. Henryk
KIELISZEK zmarł w Rykach 9 maja 1995 roku.
Bardzo
dziękuje p. Tomaszowi NIEMIROWSKIEMU za pomoc przy pisaniu tego wspomnienia oraz
udostępnienie zdjęć i wierszy prof. H.KIELISZKA. Dziękuję
także p. Jerzemu KIELISZKOWI za udostępnienie pamiątkowego zdjęcia maturalnego z Różanegostoku. |