Moje miasto Ryki‎ > ‎Galeria‎ > ‎Ludzie‎ > ‎

Kowal romantyk

  
 Jan OLEJNICKI (1909-1995)
 










    W Księdze adresowej Polski wraz z Wolnym Miastem Gdańskiem dla handlu i Przemysłu z roku 1929-tego podano, że w Rykach było w tamtych latach sześciu kowali:. Gać J, Gałązka W, Kapusta W, Olejnicki Jan, Sieraj Julian, Wielgosz Szymon. Nie podano jeszcze wtedy znanego w okolicy kowala żydowskiego Motka, którego kuźnia była po prawej stronie przed mostem na Zalesiance a którą po wojnie przejął p.Bliźniak.
    Jednym z kowali,który w Rykach chyba najdłużej wykonywał swoje rzemiosło był p.Jan OLEJNICKI syn Karola i Anny Olejnickich, urodzony w 1909 roku. W 1915 roku cała rodzina Olejnickich wyjechała na trzy lata do Petersburga gdzie ojciec pracował w zakładach mechanicznych. Po w powrocie do Ryk
w roku 1918 na zakupionym placu przy ulicy Św Leonarda (dzisiejsza ul.Warszawska) Karol Olejnicki otworzył kuźnię.
 

 

                                                                                     Elegancki p.Jan z kolegą.









 








                       Samochodowe prawo jazdy pan Jan otrzymał już  w roku 1928 

   Pierwsza kuźnia OLEJNICKICH była w podwórku. Widać, że kowale mieli dużo pracy od lemieszy po wozy żelazne. Mały chłopiec to syn Jana Olejnickiego Jerzy, który zmarł w 1945 roku i córka Ala.

    W podwórku pp.Olejnickich był również dom mieszkalny w którym mieszkało przed wojną wielu lokatorów. Między innymi zaczynał tutaj pan Stanisław Jędrych, późniejszy znany dębliński wytwórca znanych w całej Polsce pięknych akordeonów. A także policjant Gęba, kilka rodzin żydowskich, p.Wiktor Domański z rodziną, znany strażak i woźny szkolny „Wujek”, listonosz Władysław Sęktas, piekarz Majchrzak itd.

    Przed nową kuźnią. Prawdopodobnie rok 1945. Na kowadle siedzi Ala Olejnicka, obok ojciec Jan a przy słupku do wiązania koni dwóch uczniów kowalskiego rzemiosła. Jeden z nich ma na głowie polską rogatywkę i mundur wojskowy. Prawdopodobnie coś ”gwintują”. Stojące koła do wozów są jeszcze bez obręczy. Nasuwanie obręczy odbywało się przy i zapachu i syku dymiącego wkoło drzewa debowego czy akacjowego. 


      Kucie koni to był spektakl, który bardzo lubiłem. Obserwowałem kucie setek koni.. I dzisiaj mam uczucie, że jeszcze potrafiłbym sam okuć konia bo pamiętam wszystkie czynności z tym związane. Pamiętam również wszystkie narzędzia na drewnianym stołku, który na zdjęciu właśnie wynosi z kuźni pan Jan.

                           Honrata i Jan  Olejniccy z córką Alą przed naszym mieszkaniem.Rok prawdopodobnie  1946.



     Na chrzcinach mojej siostry Barbary w roku 1946. Od lewej:p. Antoni JĘDRYCH, p.Honorata OLEJNICKA, Zofia MORAWSKA, Marianna JĘDRYCHOWA, Bronisław CIEŚLA. Jan Olejnicki, Władysława Cieśla, Aleksander BUCZEK, Stanisława ŻMUDA. Dzieci pp.Jedrychów

    Pan Olejnicki był niezwykle towarzyskim człowiekiem. Grał na mandolinie a także i śpiewał. Jego ulubioną piosenką była ta oto zapamiętana przeze mnie piosenka kowalska, której rytm był zgodny z uderzeniami młotów w kowadło:
                                     A co żem się nauwijoł,         -joł, -joł -joł
                                                Zanim zdobył  ten specyjoł  -joł,-joł -joł
                                                Nie jadłem nie spałem
                                                Całą nockę myślałem
                                                Czy ty Maryś będziesz moją –ją –ją -jął

                                                Jakem zdobył ten specyjoł –joł-joł-joł
                                                Ten cudowny karafijoł      -joł-joł-joł
                                                I  z gęby i z twarzy
                                               Istny Anioł Boży 
                                               Ten cudowny karafijoł –joł –joł-joł

    Pan Olejnicki kowal, którego zawód wymagał niezwykłej siły,był bardzo serdecznym,delikatnym i dobrym człowiekiem. Tolerował nas dzieci plączące się koło kuźni. Nigdy nie widziałem go zdenerwowanego. I dla nas znajdował czas. Pod jego „batutą“ śpiewaliśmy kanon:

                                     Jakem orał tam pod lasem
                                                 Cęgi,dudy,gajdy,basy
                                                 Przyszlo czasem dziewczę krasn
                                                Cęgi,dudy,gajdy,basy……

    Nie tylko, że był człowiekiem muzykalnym ale i bardzo ładnie rysował.

    Po wojnie udało mu się utrzymać kuźnię przez długie lata. Wyuczył wielu młodych chłopców kowalskiego rzemiosła. Podkuwał konie, okuwał wozy żelazne, robione na zamówienie i sprzedawał je na jarmarkachZawsze w niedzielę wieczorem stało ich kilka przed kuźnią,pachnących świeżą farbą olejną.
W nocy odwożono je na poniedziałkowy targ w Adamowie….

                     

                     
                            Według tych planów budowano  w kużni p. Jana wozy parokonne ogumione, 4 tonowe
                                                                
    *****
Serdecznie dziękuję mojemu najlepszemu koledze z dzieciństwa Robertowi Olejnickiemu „Robkowi“  za udostępnienie zdjęć.
Comments