Kiedy
nie było telewizorów, rowerów górskich i kiedy ulicą lubelską przejechał jeden samochód za godzinę, ulubioną letnią przyjemnością mieszkańców Ryk były spacery. Spacerowano całymi rodzinami, grupowo, pojedynczo a najczęściej parami. Sobota była dniem roboczym ale już po południu wyruszano na spacery. I wszyscy szli gdzie? Oczywiście, że na.... wójtówkę albo aż do Bogusz, czy nawet do stacji kolejowej. Tradycja tych spacerów datowała się już od bardzo dawna. Widać to już na zdjęciach z lat ![]() |