W październiku
1939 Niemcy wydali następujące rozporządzenie:
”Wszyscy urzędnicy Policji Polskiej a również oficerowie Policji Polskiej, którzy w dniu 1 września 1939 roku pełnili służbę powinni się zgłosić do dnia 10 listopada ,bez względu na ich poprzednie miejsce służbowe w najbliższym urzędzie Policji Niemieckiej lub w starostwie Niemieckim. Urzędników nie stosujących się do niniejszego wezwania spotykają najsurowsze kary.” , (pisownia oryginalna) To znaczy groziła kara śmierci lub wysyłka do obozu koncentracyjnego. Ale
chociaż wielu zgłosiło się na rozkaz Niemców, szacuje się, że i tak ok. 30
proc. granatowych policjantów ściśle współpracowało Dom w którym był szynk pp. GAŁECKICH. Przed szynkiem stoją ‘zaparkowane” wozy konne. W prawo od domu rozebrane po wojnie budy żydowskie Trudno
dzisiaj ustalić, kiedy GAŁECKI zaangażował się w pracę konspiracyjną. Ale
wiadomo, że jego dom stał się wkrótce nie tylko punktem kontaktowym i miejscem
zebrań ruchu oporu, ale także składem broni urządzonym w piwnicy. Gospodarz
zajmował się wywiadem i przekazywał informacje do oddziału „Orlika”. Do AK
należała także i jego żona Zofia z d. ARCISZEWSKA. „W Rykach był dzień targowy i na ulicach było dużo ludzi, a punkt kontaktowy znajdował się w jakimś sklepie czy lokalu. Po wejściu do tego sklepu zauważyła „Jasna” trzech czy czterech mężczyzn, dziwnie ubranych (jak ubowcy w cywilu) siedzących przy stoliku i obserwujących przychodzących klientów. Podeszła „Jasna” do właścicielki za ladą i podała jej hasło. Nie otrzymała jednak odzewu, ale zauważyła, jak ruchem oczu właścicielka sklepu wskazuje jej na mężczyzn przy stoliku. ”Jasna” chwyciła zecera za rękę i wyskoczyła z nim przez drzwi sklepu na chodnik” * Ubowcy wyskoczyli za nimi strzelając, ale dzięki tłumowi ludzi i ruchowi jarmarcznemu udało się im uciec. Zecer szczęśliwie powrócił do Lublina, ale już do Ryk nie chciał przyjechać.
Rodzina Gałeckich musiała szybko opuścić miasto. Zgromadzili wszystkie swoje
meble do pokoju nad restauracją i wyjechali na Ziemie Odzyskane. Zamieszkali
później we Wrocławiu.
Stary Rynek 56 dzisiaj Ulica Żelechowska (Poniatowskiego)Po lewej stronie bramy był szynk „U Grzegorza” po prawej sklep warzywniczy
p. Borysa SMÓLSKIEGO. *Jerzy
Jurkiewicz „Junacz” ,Z Tarnopola do oddziału „Orlika”.str75 |