Pierwsze oddziały niemieckie pojawiły się w Rykach podobno 18 września 1939 roku... 1.Zdjęcie motocyklisty w ryckim majątku.Ujęcie od strony gorzelni. Podpisane : 5.10.39 . Po lewo widać trochę nie istniejącą już dworską oborę a dalej róg magazynu.Na horyzoncie nie ma jeszcze żadnych zabudowań obozu.
W lutym 1941 roku na plac przy ulicy Św.Leonarda (Warszawskiej) wprowadziła się Organisation Todt. W tym samym czasie teren szkolny (teren dzisiejszej mleczarni). zajęła współpracująca z OT austriacka firma "Strassenbaugesellschaft / W. Schallinger u. Co. / Wien. Przybycie tych dwóch jednostek związane było z planowanym przez Niemcy przesunięciem niemiecko-sowieckiej granicy „przyjaźni” dalej na wschód. Ryki wybrano prawdopodobnie ze względu na strategiczne położenie: węzeł komunikacyjny oraz kilka lotnisk w okolicy. Jak wiadomo, OT posiadała własne obozy pracy a więc wkrótce „obóz pracy przymusowej“ powstał i w Rykach. Nie należy jednak sobie wyobrażać obozu z wieżami wartowniczymi, ogrodzeniem pod napięciem czy wartowników z psami. Obóz,który jest w literaturze fachowej rejestrowany jako Zwangsarbeitslager für Juden, był tylko ogrodzony płotem i stanowił bazę OT i firmy Schallinger. Żydzi nazywali to miejsce „obozem Schallingera“. Na tym terenie wybudowano kilkanaście baraków, w których
stacjonowali robotnicy OT, a także mieściły się w biura. Z pomocą mojego ojca,Bronisława CIESLI, który mieszkał naprzeciwko tego obozu,oraz porownując to ze zdjęciem lotniczym z 1944 roku spróbowałem zrekonstruować położenie obozu. Zdjęcie lotnicze obozu wykonane 14.10.1944 o godzinie 13.38. Po likwidacji getta pozostał tylko jeden barak z tych pobudowanych dla pogorzelców po pożarze w 1925 roku. 2.Budowa baraków OT ,czerwiec 1941
3
4 W kilku barakach zakwaterowano siłę roboczą tzn. jeńców sowieckich i Żydów. Rosjanie trzymani byli w barakach wzdłuż gościńca (dzisiejsza ul.Żytnia). Ich baraki były odgrodzone od pozostałych drutem kolczastym. Wygładzani żołnierze sowieccy siedząc za ogrodzeniem żebrali o kawałek chleba przechodzących, często oferując w zamian wystrugane z drzewa ptaszki i zabawki. Wbrew pozorom Żydzi, których było około
stu. cieszyli się do pewnego stopnia swobodą – mogli się poruszać nawet poza
teren obozu. Niejaki Herszek przychodził do mojej mamy po chleb, który piekła Swobodne poruszanie skończyło się Żydom po tym, jak kilku z nich próbowało uciec z obozu. (http://www.jewishgen.org/yizkor/ryki/rykp411.html#Page434) 5.Przed barakiem żydowskim na terenie obozu.Przy maszynie siedzi Herszel Tajchman.Po wojnie w Kanadzie.
Pod koniec listopada 1942 Żydów wywieziono do pracy w Ułężu
a po sześciu tygodniach do obozu w Dęblinie. 6.Żołnierze węgierscy z pracownikami majątku w Rykach.Po lewo obora i komin gorzelni. Żołnierze mają charakterystyczne węgierskie czapki polowe bez daszka oraz klapy przy kieszeniach wycięte w „zęby”.
Obóz” funkcjonował do czerwca 1944 roku.Gdy zbliżał się front
firma Schallinger ewakuowała się z Ryk na stację kolejową w Dęblinie. Po „wyzwoleniu” w opustoszałych barakach była np. stolarnia czy magazyny z węglem pilnowane przez żołnierzy sowieckich i polskich. Potem baraki rozebrano a teren zmienił się częściowo w kopalnię piasku, częściowo w nieużytki a potem w pole uprawne PGR-u. Aż do początku lat 60-tych kiedy to GS pobudował tam swój pierwszy objekt: masarnię. Serdecznie dziękuje p.Zbyszkowi JAWOSZKOWI za udostępnienie ze swoich zbiorów zdjęć 1-4
*http://www.ibprs.pl/ak_obroza_kampinos/28.html |