Tragiczna pomyłka 14 października 1946

    W niedawno opublikowanej cennej i obszernej książce dr SULEJA „Zdrada i zbrodnia” na stronie 423 autor pisze: 
                „Wieczorem 14 października został zlikwidowany w swoim warsztacie stolarskim w                      Rykach Jan Kontowicz (-)...wieczorem 17 października Marian Kieliszek, z zawodu                        stolarz,..jawnie współpracujący z resortem .”
 
    Pozwolę sobie sprostować  podany fakt: Jan KONTOWICZ został zastrzelony przez pomyłkę i nie w  warsztacie stolarza KIELISZKA ale stolarza p. WIEJAKA.
    KIELISZKOWIE mieszkali przy dzisiejszej ulicy Kościuszki a KIELISZEK ojciec przejął warsztat stolarski po Żydach (prawdopodobnie po
 jednym z braci Kujawskich) w południowej części ryckiego rynku. Po wojnie KIELISZKOWIE wyjechali z Ryk.
     Rodzina KONTOWICZÓW uciekła z Włodzimierza Wołyńskiego do Ryk przed Ukraińcami z córką
i synem. Siostrę KONTOWICZA i ojca Ukraińcy spalili żywcem. Dwaj synowie Jan i Władysław byli schwytani przez Niemców w łapance i wywiezieni na roboty do Rzeszy, gdzie pracowali w bardzo trudnych warunkach na kolei. Obaj byli stolarzami. Do Ryk powrócili zaraz po wojnie. Jan pracował w warsztacie u p. WIEJAKA .(viz mapa rynku)
     Syn KIELISZKA aktywnie „romansował” z bandami bolszewickimi dlatego WIN wydało na niego wyrok śmierci. Jak wspomina mieszkaniec  Ryk p. PIOTROWSKI, wykonawcy wyroku przyjechali z Lublina bo miejscowych łatwo by rozpoznano. Wykonawcy wiedzieli , że zdrajca będzie stał przy warsztacie. Kiedy weszli  I zobaczyli mężczyznę, stojącego tyłem do wejścia. (Podobno Jan KONTOWICZ właśnie wrócił
z obiadu). Bez pytania oddali  kilka strzałów w plecy. Słysząc strzały przybiegła p. WIEJAKOWA
 i zobaczyła na podłodze krwawiącego, ale jeszcze żyjącego Jana KONTOWICZA. Podobno zasłyszała jeszcze słowa jednego ze strzelających:
 "Bolek, to nie ten!!!"
    To była tragiczna pomyłka. Jak mi opowiadał mój ojciec, właściwy skazany był  pijany i gdzieś leżał.
                                                              

                                                                      *****


Może użyty zwrot „
 został zlikwidowany " nie pasuje do tej ludzkiej tragedii, bo zginął Bogu ducha winien człowiek. O ile wiem, jego śmierć nie została udokumentowana i wyjaśniona w żadnej z publikacji poświęconej tamtemu okresowi. Może w imię naukowego obiektywizmu należałoby rozwinąć również i ten wątek. Wątek tragicznych pomyłek, które zdarzały się po  obu stronach „barykady”...
    Są to raczej fakty, których „naukowego” potwierdzenia chyba nie znajdziemy w żadnym IPN-nie.