7 maja 1942 "Krwawy marsz"
„Tego dnia, jak zawsze wstawało się
w gettcie wcześnie rano. Każdy pobiegł do swojej grupy roboczej, ale już po
drodze czekali na nas żandarmii i „czarni”, którzy należeli do największych
złoczyńców i sadystów. Zaczęli zaganiać Żydów s powrotem, klęli i bili. Przyszło
zarządzenie aby wszyscy się zebrali na rynku. Tam rozkazali siąść na ziemi z
podkulonymi nogami i czekać na dalsze rozporządzenie. Wkrótce nadeszło, aby
wszyscy oddali pieniądze i złoto inaczej będą zastrzeleni. Przekazanie tego
rozporządzenia ludziom na rynku polecono dr Kestenbaum. Było widzieć po jego
twarzy jaką wielką przykrość mu to sprawia. Temu szlachetnemu człowiekowi byłoby
łatwiej umrzeć niż przekazać to zarządzenie. Każdy wyrzucił swoje ostatnie
grosze. Kobiety ściągały zębami pierścionki z palców i oddawały je mordercom. Z
domów było słychać strzały. To żandarmi, obchodzili domy i strzelali do
tych., których tam jeszcze znaleźli. To siedzenie
na rynku trwało wiele godzin aż przyszedł rozkaz aby się podnieść i przygotować
do drogi. Nikt nie wiedział dokąd nas zaprowadzą i nikogo to nie
obchodziło. Ludzie byli zmęczeni dotychczasowymi męczarniami. przestraszeni i
odizolowanymi od świata. Byli apatyczni w obliczu śmierci.
Załamani
i zdruzgotani Żydzi, rozpoczęli marsz w kierunku pociągu. Po obu stronach drogi
stali młodzi i starzy Polacy i śmieli się naszej niedoli. Na ich twarzach nie
było żadnego śladu współczucia. To było okropne widzieć ich radość i zadowolenie
ze znęcania nad niewinnymi ludźmi, z którymi przez długie lata żyli w bliskim
sąsiedztwie.
Przez całą
drogę słychać było przeklęcia, zagłuszające płacz bitych Żydów, kobiet i
dzieci. Kto się zatrzymał został zastrzelony.|
W te ostatnie
godziny Niemcy wymyślali sposoby aby jak najbardziej poniżyć swoje
ofiary. Rozkazali maszerującym ludziom śpiewać. Strzelali do szeregów. Ludzie
upadali jeden na drugiego,pozostałych goniono dalej, bito i rozkazywano śpiewać
jeszcze głośniej.
W
rzędzie przede mną szedł mój ojciec Paltiel a obok niego Bunim Wajnberg. W
rzędzie przed nimi szli Mojsze Fanc , syn Symchy Bunema. Widziałem jak się
kurczyli pod ciosami wrogów, i jak się znów i w milczeniu idą dalej…Czy są
słowa którymi można by opisać to strasznie cierpienie?
Później
dowiedziałem się, że w czasie tego marszu Niemcy zastrzelili z idących szeregów
siedemdziesiąt ludzi. Strzelali także do chorych, do kobiet i dzieci, których
wieziono na furmankach.
(...)Kiedy
doszliśmy do stacji myśleliśmy, że to już koniec „zabawy“, ale zaraz przyszedł
rozkaz iść dalej. Prowadzili nas szosą do Dęblina.
Dzień był
upalny, po prostu piekło. Z godziny na godzinę ludzie słabli, ledwie co pociagali
nogami, ale mordercy byli niestrudzeni i poganiali z coraz to większą
nienawiścią“
Morderstwo na ul.Kanałowej
Dom na rogu ulicy Poniatowskiego(11
Listopada) i ulicy Przechodniej był własnością Żyda ZELMANA, który handlował
naftą i olejami. Żyd ZELMAN miał córkę o niepospolitej
urodzie. Po likwidacji getta znalazła się ona w obozie pracy w
Stawach. Prawdopodobnie jej ojciec dobrze zapłacił za to, że wydostano ją z tego
obozu i przeprowadzono na Kolonię Rycką. Był to często w okolicy praktykowany
sposób na "ocalenie". Piękna córka ukrywana była na Kolonii u
niektórych gospodarzy. Nie tylko ukrywana ale i wykorzystywana przez swojego
opiekuna z miasta. Kiedy okazało się, że będzie potomek, postanowiono się jej
pozbyć. Wystawiono piękną dziewczynę na ulicę Kanałową akurat wtedy, kiedy
miał przechodzić tamtędy Czesław
GRABARCZYK, znany morderca z Dęblina. Mówiono, że to nie był przypadek, że tak było
umówione. Grabarczyk dziewczynę zastrzelił. Leżała na ulicy w kałuży krwi przez
dłuższy czas. Według wspomnień mojego ojca pewien mieszkaniec ulicy Kanałowej z
chciwości ściągnął z niej nawet ubranie.....
Smutna historia. Historia, którą wszyscy w
Rykach znali, ale już o niej nikt nie pamięta.
Może
7 maja warto ją przypomnieć. Przypomnieć tragiczny los tej
niepospolicie pięknej, wykorzystanej, zhańbionej i osamotnionej w swoim umieraniu
dziewczyny, córki Żyda ZELMANA.....Dziewczyny, której życie i tragiczna śmierć
odeszły w niepamięć....
* Josef Gutwaks,Krwawy marsz.(fragment) Księga Pamięci Ryk.str.472
|
|